Tomasz Ciachorowski: wiek. W sieci znajdziemy informacje, że Ciachorowski pochodzi z Pomorza. Urodził się i dorastał w Gdańsku. Na świat przyszedł 5 kwietnia 1980 roku, a co za tym idzie, w tym roku skończył 41 lat. Na pewno, dla jego fanów dużym zaskoczeniem może być fakt, że jest absolwentem oceanotechniki na Politechnice SOBOTA 25.11.2023 TVP 1 05:45 Balans bieli - (N); magazyn (2023); Dla małoletnich od lat 12 06:20 Janka - odc. 11 - Oświadczyny (Oświadczyny) - (N) (JM); serial kraj prod.Niemcy, Polska (1989); reż.: Janusz Łęski; wyk.: Zofia Merle, Agnieszka Krukówna, Joanna Żółkowska, Tadeusz Horvath, Krzysztof Kowalewski, Grzegorz Wons; STEREO, Dla małoletnich od lat 7 07:00 Transmisja Mszy Tomasz Oświeciński pojawił się jednak również w wielu komediach, m.in.: "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach" czy "Być jak Kazimierz Deyna". Tomasz Oświeciński - życie prywatne. Violetta Arlak - życie prywatne. Violetta Arlak należy do grona gwiazd, które zdecydowała się na zmianę nazwiska. Wcześniej nazywała się Zmarlak. W połowie 2012 r. zrobiła Życie prywatne [] Życie Tomasza to jedno wielkie pasmo nieustannych porażek i upokorzeń. Od jego urodzenia 2 lipca 1986 roku i samego dzieciństwa wyraźnie odstawał od swoich rówieśników, nie miał on za wielu znajomych. W czasach szkolnych był obiektem pośmiewiska i kpin. Większość wolnego czasu spędzał w swoim pokoju. hukum istri minta cerai suami menolak menurut islam. Za nami pierwszy, pilotażowy odcinek nowego serialu TVN – Majka. Kto widział, ten może już wyrazić pierwszą opinię na temat produkcji i aktorów, którzy trafili na plan w drodze castingu. Przypomnijmy, że główną rolę gra nowicjuszka na ekranie telewizyjnym, Joanna Osyda. Uwagę dziewczyn przykuł pewnie grany przez Tomasza Ciachorowskiego, Michał Duszyński. Przystojny blondyn będzie miał do odegrania bardzo ważną rolę w tym filmie. Jego droga przetnie się z poplątaną drogą Majki, a co z tego wyniknie… Łatwo się domyślić. Biorąc pod uwagę fakt, że żoną bohatera jest Aleksandra, grana przez Marietę Żukowską, można się spodziewać ciekawych wątków. W rozmowie z portalem Ciachorowski, zapytany o swój stosunek do popularności, powiedział: – Szczerze, jeżeli chodzi o popularność i to, co z nią jest związane, co związane jest z graniem w serialu, nie spędza mi snu z powiek. Popularność jest wpisana w ten zawód. I ma to swoje dobre i złe strony. Jesteśmy osobami wystawionymi na ekspozycję publiczną – mówił, ale jednocześnie nie nastawiał się na to, że stanie się gwiazdorem. – Nie zakładam, że będzie wokół mnie taki splendor. Poza tym myślę, że jestem zaradnym człowiekiem i będę strzegł swojej prywatności, swojego terytorium. Nie chciałbym stać się osobą na sprzedaż. Nie chcę, by ludzie wchodzili z butami w moje prywatne życie. Jak będą chcieli, to będą musieli stawić mi czoła. A Waszym zdaniem – czy Tomasz Ciachorowski ma szansę zostać nowym amantem, podobnie jak Filip Bobek dzięki swej roli w BrzydUli? Podoba się Wam pomysł na ten serial i jego bohaterowie? Galerię zdjęć Michała, czyli Tomka Ciachorowskiego, znajdziecie tutaj. Tomasz Ciachorowski to bez wątpienia jeden z największych przystojniaków w polskim kinie. Aktora można oglądać w serialu "Na dobre i na złe". Jakiś czas temu widzowie mogli poznać także wokalne umiejętności Ciachorowskiego, który jesienią występował w programie Polsatu "Twoja Twarz Brzmi Znajomo".Na instagramowym profilu aktora znajdziemy wiele zdjęć, na których odsłania nie tylko swoje zawodowe, ale i prywatne oblicze. Choć nie brakuje tam także zdjęć bez koszulki, okazuje się, że Ciachorowski nie zawsze był tak odważny. Zobacz także: Tomasz Ciachorowski musiał pozmieniać plany. Mówi o trudnej sytuacji aktorów w dobie koronawirusaOstatnio 41-letni aktor przyznał, że wcześniej uważał niektóre swoje roznegliżowane zdjęcia za zbyt odważne. Na publikację jednej z takich fotografii, z profesjonalnej sesji, zdecydował się dopiero po latach. Lubię to zdjęcie. Ma już parę lat, ale kiedyś wydawało mi się zbyt "odważne", żeby je upubliczniać. Zabroniłem też fotografowi publikowania jakiegokolwiek zdjęcia topless z tej sesji (!). (...) A dziś odnalazłem to zdjęcie, porządkując dane na kompie. I dziwię się, że kiedyś mogło mi się wydawać nieprzy tomasz ciachorowski - Nie uważam, że dbanie o siebie jest przejawem próżności. Niby dlaczego? Wystarczy właściwie ustawić sobie hierarchię. Boimy się takiego myślenia ze względu na to, że ludzie łatwo oceniają: skoro się rozpieszcza, na pewno jest egoistą. Warto się od tego uwolnić i po prostu robić swoje - mówi aktor Tomasz Ciachorowski. Zawód, który wykonuje, eksploatuje nie tylko jego ciało, ale też emocje. Luksusem w takich momentach okazują się chwile dla siebie. Kąpiel, dobra książka, ćwiczenia na siłowni czy ulubione słodycze. Nie rezygnuje z tego, bo wie, jakie to ważne, by zwyczajnie czuć się dobrze. Jakie masz skojarzenia ze słowem "przyjemność"? Kiedy słyszę słowo "przyjemność", przywołuję w myślach stan emocjonalny, przy którym czuję się uskrzydlony. Na chwilę oderwany od ziemi. Towarzyszy temu spokój, poczucie bezpieczeństwa i wolności. Zero zmartwień. Wszystkie troski na jakiś czas zostają zawieszone, a przykre obowiązki odroczone. To wspaniałe uczucie zwłaszcza w czasach, kiedy żyjemy w pośpiechu, realizując kolejne cele, zdania. Niezwykłe doświadczenie. Myślisz, że w ogóle możliwe? Na pewno - to wszystko kwestia zmiany nastawienia. Pamiętasz, kiedy po raz ostatni sprawiłeś sobie przyjemność? Wczoraj wieczorem po całym dniu wyczerpujących obowiązków zawodowych położyłem się w wannie pełnej piany i zamkniętymi oczami słuchałem audiobooka. Bez gonitwy myśli, planowania przyszłości, rozpamiętywania przeszłości, po prostu oddawałem się czynności, która działała kojąco na moje ciało i umysł. To moja wielka przyjemność jeszcze od czasów dzieciństwa, kiedy wszyscy dobijali się do drzwi, czekając na swoją kolej kąpieli, a ja cieszyłem się tymi minutami luksusu. (uśmiech) Bardzo często robienie czegoś dla siebie rodzi poczucie winy — myślimy: czy to nie przejaw próżności? Jak ty się od tego uwolniłeś? Uważam po prostu, że kiedy ja będę syty, usatysfakcjonowany, a moje ambicje i potrzeby przynajmniej w podstawowym stopniu zaspokojone, znajdę więcej energii i wystarczająco dużo zasobów, by dzielić się nimi z innymi. Nie uważam, że dbanie o siebie jest przejawem próżności. Niby dlaczego? Wystarczy właściwie ustawić sobie hierarchię. Boimy się takiego myślenia ze względu na to, że ludzie łatwo oceniają: skoro się rozpieszcza, na pewno jest egoistą. Warto się od tego uwolnić i po prostu robić swoje. Wiesz, jak znaleźć równowagę między byciem dla innych, a byciem tylko dla siebie? Kluczowe jest stawianie granic. Oczywiście powierzchnia tego pola, którego strzegą nasze granice, pozostaje różna w zależności od stopnia zażyłości z osobami, z którymi wchodzimy w interakcje. Bliskim pozwalamy naturalnie na więcej i skłonni jesteśmy na dalej idące ustępstwa przy dokonywaniu wyborów, które nas dotyczą. Bywa też tak, że kiedy kogoś kochamy, zapominamy wręcz o sobie, narażając się na zranienie. Jeśli jednak dobrze ulokowaliśmy uczucia, to osoba która je odwzajemnia, będzie nasze potrzeby traktować priorytetowo. To również, jak sądzę, pewien rodzaj równowagi. Ale czego uczy doświadczenie dość chwiejnej i pewna doza zdrowego egoizmu, w każdej sytuacji życiowej jest wskazana. Pytam cię o męskie spojrzenie na ten problem. Często kobiety nie mogą uwolnić się od myślenia, że czas poświęcany sobie mogłyby spędzić z dziećmi, rodziną. Obserwujesz wśród koleżanek zmiany pokoleniowe? Inne podejście do tej kwestii niż na przykład było to w twoim domu rodzinnym? Mam dużo uznania dla moich koleżanek, które angażują się bez reszty w wychowanie dzieci, ale rozumiem i cenię również podejście odmienne. Są w moim otoczeniu kobiety, które uważają, że staną dużo lepszymi matkami, jeśli będą zadbane, spełnione zawodowo, bez poczucia, że coś je w życiu omija z powodu opieki nad dziećmi dwadzieścia cztery godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. A dając taki przykład córkom, pokażą im, że kategorie pod nazwą "kobiecość" i "macierzyństwo" są o wiele bardziej pojemne, niż przyjęło się sądzić kiedyś i decyzja o zostaniu matką nie musi oznaczać rezygnacji z innych planów i ambicji. Twoja praca jest bardzo absorbująca - nie tylko fizycznie, ale też emocjonalnie. Czy wyciszenie, czas spędzony sam na sam to też dla ciebie forma luksusu i dbania o siebie? Nie wyobrażam sobie uprawiania tego zawodu, czyli publicznej ekspozycji swojej osoby, będąc pod ciągłą presją i obstrzałem ocen postronnych widzów, bez zbudowania wcześniej zdrowej relacji z samym sobą. Dla mnie najlepszym narzędziem do rozwijania tej relacji jest medytacja. Wgląd w siebie. Samouważność. Dzięki tej praktyce lepiej umiem rozpoznać emocje, które się w moim umyśle pojawiają. Medytacja pozwala mi też zdać sobie sprawę z tego, że nie jestem swoimi myślami. I łatwiej mi zrozumieć że nie warto walczyć z rzeczami, na które mamy znikomy wpływ. Czytałem ostatnio książkę "Sztuka leniuchowania. O szczęściu nicnierobienia", Ulricha Schnabela, fizyka i dziennikarza z Niemiec. Twierdzi on, że im częściej nic nie robimy, tym bardziej jesteśmy kreatywni i wydajni. Pisze, że lenistwo to nic złego, przeciwnie - wpływa na nas bardzo dobrze. Wychowywany byłem w domu, w którym wpojono mi "etos pracy". Mam zaszczepione dążenie do bycia pożytecznym. Zostałem zaprogramowany do ciągłego krzątania się, bo kiedy jako nastolatek pozwalałem sobie na leżenie brzuchem do góry, to najczęściej z ust taty słyszałem że jestem obibokiem, patentowanym leniem i nierobem. Dopiero teraz, po latach, kiedy mam wolny dzień, odkryłem że mogę zrobić sobie pauzę bez poczucia winy. Że to nic złego obejrzeć sobie cały sezon serialu w weekend, nie kiwając nawet palcem, nie żałując sobie czasu na drzemkę, odpoczynek i regenerację. Ale równie ważny jest też sport. Według badań to, jak troszczymy się o swoje ciało, wpływa nie tylko na wygląd fizyczny, ale też na kondycję psychiczną. Sporo ćwiczysz na siłowni. Czujesz, że to też uspokaja twoją głowę? Sport jest dla mnie przede wszystkim możliwością ucieczki od bieżących spraw, które zajmują mój umysł przez większość dnia. Podczas treningu na siłowni mogę na jakiś czas "wyjść" ze swojej głowy. Jest to dla mnie zbawienne, kiedy jestem poddany silnemu stresowi, albo uginam się pod naporem obowiązków. Zdarza ci się porównywać z innymi facetami na siłowni? Zdarza mi się pomyśleć, że chciałbym mieć na przykład tak zbudowane ramiona jak koleś, który biega obok mnie na bieżni, czyli czasem rzeczywiście robię to, wytyczając sobie cele do zrealizowania. Na ile dbanie o siebie wpływa na poprawę samoakceptacji? Na samoakceptację wpływa w niewielkim stopniu. Dużo bardziej jak sądzę wpływa na samoocenę. Mimo, że rdzeniem naszej samooceny są ugruntowane przekonania, które odnosimy sami do siebie, to jednak moim zdaniem to, jak jesteśmy postrzegani przez innych jest równie istotnym składnikiem tej samooceny. A nie da się ukryć, że nasz wygląd, fryzura, odzież, jaką mamy na sobie, to komponenty, które wpływają w niemałym stopniu na to jak jesteśmy odbierani przez innych. Przynajmniej, gdy mowa o niezbyt pogłębionych relacjach. Czy ty zawsze lubiłeś siebie? Jako nastolatek bardzo siebie nie lubiłem. Nie dostrzegałem zupełnie swoich dobrych stron. Ale z każdym kolejnym rokiem, który spędzam na tej planecie, jest mi coraz łatwiej zaakceptować, a czasem wręcz pokochać wszystkie swoje cechy. Niektóre z nich kiedyś nie dawały mi spokoju i wydawały mi się stygmatyzującymi wadami, przysparzając mi masę kompleksów, a teraz traktuję je z czułością, a z pewnych jestem wręcz dumny. W kategorii przyjemności wysokie noty ma też… jedzenie. Rozpieszczasz się? Uwielbiam rozpieszczać moje kubki smakowe, choć trudno mnie nazwać kulinarnym koneserem. Jeśli chodzi o jedzenie, najwięcej przyjemności dostarczają mi słodycze z lodami na czele i nie wyobrażam sobie życia bez czekolady (śmiech). A jak się ma do tego rygor diety, którą też na pewno musisz trzymać, by być formie? Zakładam, że uprawiając regularnie sport i żyjąc aktywnie, mogę pozwolić sobie na takie grzeszki od czasu do czasu. Ale znając moją skłonność do słodyczy, nie trzymam w domu żadnych zapasów ciasteczek, batoników czy bombonierek. Lepiej żebym nie miał ich pod ręką. Gdybyś miał opisać dzień idealny, który jest dl ciebie kwintesencją samodbałości, to jak on by wyglądał? Na pewno byłby to dzień w którym robię wszystko bez pośpiechu, doceniając każdą mijającą chwilę. Mam przy tym poczucie bezpieczeństwa i świadomość celu. No i jest przy mnie ukochana lub po prostu bliska mi osoba, na której mogę polegać, i z którą mogę dzielić się tym co mnie spotyka. Tomasz Ciachorowski to znany i ceniony aktor. W rozmowie z Katarzyną Nogaj dla magazynu PUPIL opowie o Rejczel. Jack Russell terier pojawiła się w jego życiu 8 lat temu. Przeczytajcie CiachorowskiTomasz Ciachorowski/ foto. archiwum prywatnePochodzący z Gdańska aktor teatralny i telewizyjny. Absolwent Studium Aktorskiego przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Wcześniej ukończył oceanotechnikę na Politechnice Gdańskiej i kulturoznawstwo na OWSIiZ. W latach 2008-2010 aktor Teatru Lubuskiego w Zielonej Górze. W 2014 roku rozpoczął współpracę ze stołecznym Teatrem Capitol i Teatrem Scena Prezentacje na Woli, a od 2018 współpracuje z Teatrem Polonia, Och-Teatrem i Teatrem Kamienica w Warszawie. Występuje również w produkcjach teatralnych Teatru Rębacz i Teatru „My” Marioli Berg. Szerszej publiczności znany jest z seriali Majka, Linia życia, M jak Miłość. W 2011 roku nominowany do nagrody Telekamery w kategorii najlepszy aktor telewizyjny. Osiem lat temu, w jego życiu pojawiła się Rejczel. Rozmawia: Katarzyna NogajWywiadImię: Rejczel Wiek: 8 lat Rasa: Jack Russel terier Rejczel na Instagramie: @rejczel_jrt/ foto. archiwum prywatneDlaczego akurat Jack Russell terier?Od dawna mam słabość do terierów. W domu rodzinnym też towarzyszył nam terier, ale irlandzki. Te psy znane są z tego, że mają zaczepny charakter, są temperamentne, a ja marzyłem o tym żeby mieć takiego ciekawskiego, żywiołowego, pełnego wigoru decyzja co do rasy była przemyślana pod względem jej cech charakterystycznych, a jaka jest Rejczel? Czy wpisuje się w ten wzór?Tak jak powiedziałem – marzył mi się towarzyski pies, który tryska energią. Jak się okazało Rejczel nie do końca przejawia takie cechy… Może po prostu upodobniła się do mnie 😉 Mam raczej naturę introwertyczną. Pomimo tego, że lubię otaczać się ludźmi dużo bardziej ekspresyjnymi ode mnie, ja sam jestem dość skryty i Rejczel chyba z biegiem lat się po prostu do mnie upodobniła. Stała się takim samym kanapowcem jak ja. Oczywiście, czasem włącza jej się tryb teriera psotnika. Nagły przypływ energii nie pozwala jej usiedzieć na miejscu i wtedy trzeba ją wybiegać, pójść z nią na długi spacer, pobawić się z nią, ale poza tymi zrywami najbardziej chyba lubi leżeć obok mnie na kanapie i drzemać u mojego boku. Jest to taki piesek, który bardzo lubi być przytulany, miziany, który uwielbia towarzystwo ludzi i wdzięczy się do każdego napotkanego sąsiada. Z innymi psami relacje ma raczej trudne. Jakie były początki z Rejczel?Jeśli dobrze pamiętam, to dość szybko nauczyła się czystości. Zresztą Jack Russel terier, to bardzo pojętna rasa. Poza tym – jak to szczeniak… a ona faktycznie była szczeniakiem mówiąc delikatnie nieznośnym. Wszystko co dostało się jej do pyska rozszarpywała zębami na strzępy. Ładowarki do telefonów, kanapę,… A nawet dwie kanapy plus fotele. Przez parę miesięcy musiałem się nieźle natrudzić, żeby ją ułożyć. W końcu zapisałem się z nią do psiego przedszkola i nabrała dobrych manier. A wracając do tego gryzienia – ona w końcu zaczęła reagować na komendę „Nie gryź”, jak na własne imię, bo właściwie co parę sekund padało w jej kierunku takie hasło. Nie gryź, nie gryź, nie gryź – i wyjmowało się jej z pyska różne przedmioty, fanty, kapcie, … Myślę że lubiła tez w taki sposób zwracać na siebie uwagę. A teriery, jak wiemy bardzo lubią być w centrum uwagi…Fot. Archiwum prywatnePotrafi wykonywać jakieś sztuczki, komendy?Jakichś specjalnych sztuczek Rejczel raczej nie wykonuje, mimo że jak to jack russell bardzo szybko się uczy i zakładam że gdybym ją tresował, to bardzo szybko nauczyłbym ją nawet bardzo skomplikowanych komend. Ale szczerze mówiąc – nie widziałem takiej potrzeby. Choć z czasów psiego przedszkola pamięta taką serię komend, którą do dziś wykonuje bezbłędnie, ale wszystko to traktujemy jako formę jakieś swoje wspólne zwyczaje?Przede wszystkim jest to długi spacer każdego ranka. Mamy przywilej mieszkać obok pięknego parku i Wisły w Warszawie, więc w bezpośrednim sąsiedztwie naszego domu jest dużo zielonych terenów, po których można spacerować. W zależności od tego, na która godzinę muszę stawić się w pracy – jest to o świcie albo bliżej południa – długi spacer po przebudzeniu jest zawsze obowiązkowy. Czasem jest tak, że jak za długo śpię – Rejczel siada na mojej poduszce, trąca mnie łapą i liże po twarzy, sygnalizując że najwyższy czas na nasz codzienny rytuał. Jak na myśliwskiego psa przystało Rejczel uwielbia zabawy z piłeczką. Bieganie za nią i aportowanie jest jej ulubioną rozrywką. Wspominałem wcześniej, że Rejczel nie zawsze jest życzliwa w stosunku do innych psów, ale na szczęście na naszym osiedlu ma kilka koleżanek i paru adoratorów (z reguły dużo większych od niej), z którymi potrafi znaleźć wspólny język. Wspólne spacery z tym stadkiem również wpisują się w nasze codzienne z magazynu PUPIL numer 4(20)/2020Przeczytaj również Gra w serialu zapewnia ekspresową rozpoznawalność wśród widzów. Doskonale wiedzą o tym gwiazdy "M jak miłość", które mają tysiące obserwatorów w sieci. Sympatycy aktorów tłumnie przychodzą na zloty fanów oraz głosują na swych ulubieńców w różnego rodzaju plebiscytach na najlepszych aktorów. Niestety, nieco mniej pozytywne wrażenie robią aktorzy, którzy grają w serialach tzw. czarne charaktery. Na własnej skórze przekonał się o tym Tomasz Ciachorowski, który od kilku lat gra Artura w serialu "M jak miłość". Bohater pojawia się w miłosnym wątku Izy i Marcina, w których wcielają się Adriana Kalska i Mikołaj Roznerski. Choć poczynania Artura mogą nie podobać się wszystkim widzom, większość z nich zdaje sobie sprawę, że to tylko serial. Tomasz Ciachorowski z "M jak miłość" dostawał pogróżki Niestety, okazuje się, że niektórzy fani "M jak miłość" na poważnie biorą to, co dzieje się w serialu. Jak poinformował niedawno Tomasz Ciachorowski, przez ostatnie tygodnie regularnie czytał o sobie przykre wiadomości w mediach społecznościowych. Z czasem zaczął również dostawać pogróżki. - Zaczęło się od lawiny obelżywych komentarzy na Facebooku i Instagramie. Ten człowiek obrażał mnie, używając nieprzyzwoitych słów. Zablokowałem go, co zwykle robię w takich sytuacjach, ale założył nowy profil i nadal - nie ukrywając swojego nazwiska - komentował moje zdjęcia, używając coraz ostrzejszych słów. Ponownie go zbanowałem i temat ucichł do czasu, aż odkryłem szereg niepokojących wiadomości adresowanych do mnie na Facebooku. W bezpośredniej korespondencji znów mnie atakował, myląc najwidoczniej bohatera, w którego wcielam się w serialu "M jak miłość" z moją osobą. Napisał że jak zrobię krzywdę Izie i Marcinowi, czyli bohaterom serialu, to już po mnie. Później jeszcze obrzucił mnie paroma inwektywami, ale czarę goryczy przelała wiadomość, w której napisał: "Zabiję cię, szmato!". Uznałem, że nie powinienem ignorować takich pogróżek i złożyłem na policji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Podesłałem wszystkie dowody, wiadomości od tego mężczyzny. Prokuratura zajęła się tą sprawą, mając wątpliwości co do poczytalności tego człowieka - ujawnia Tomasz Ciachorowski w rozmowie z Plejadą. Resztę artykułu znajdziesz pod materiałem wideo. Jakiś czas po zgłoszeniu sprawy aktor otrzymał wiadomość od swojego prześladowcy. Tomasz Ciachorowski ujawnił nam, że stalker przeprosił go za słowa, które kierował w jego stronę, a następnie prosił o zaniechanie czynności prokuratorskich. Wiemy jednak, że aktor nie zamierza wycofywać zarzutów. - Kilka dni po interwencji policji ten człowiek wysłał mi długą wiadomość, w której wyraził skruchę. Prosił o wycofanie zarzutów. Napisał, że on tak naprawdę nie ogląda "M jak miłość", tylko... czyta streszczenia odcinków. Co więcej, napisał: "Naprawdę, proszę mi uwierzyć, że nigdy bym Pana nie zabił". Co za ulga! (śmiech) Uznałem, że mimo wszystko nie wycofam zarzutów, bo hejterom nie mogą uchodzić takie sprawy na sucho. Każdy musi brać odpowiedzialność za swoje słowa i wiedzieć, że nie jest się bezkarnym. Poza tym nigdy nie wiem, czy jeśli ja odpuszczę, to czy dany prześladowca nie znajdzie sobie innej "ofiary" wśród osób publicznych. Trzeba reagować na tego typu wiadomości i zgłaszać takie sprawy! - mówi nam Tomasz Ciachorowski. Mamy nadzieję, że nagłośnienie sytuacji zmieni podejście fanatyków seriali i przestaną oni utożsamiać bohaterów telewizyjnych produkcji z aktorami, którzy jedynie odtwarzają pewne role. Tomasz Ciachorowski Tomasz Ciachorowski - kto to? Tomasz Ciachorowski urodził się 5 kwietnia 1980 roku w Gdańsku. Ma wyższe wykształcenie: ukończył oceanotechnikę na wydziale Oceanotechniki i Okrętownictwa Politechniki Gdańskiej. Oprócz tego jest absolwentem Studium Aktorskiego przy Teatrze Jaracza w Olsztynie. Zobacz też: Te znane osoby nie mają matury, a i tak osiągnęły sukces W młodości Tomasz Ciachorowski był harcerzem. Należał do amatorskiego teatru "Tytuteraz", działającego przy hufcu ZHP Gdynia. W kolejnych latach grał na deskach teatrów w całej Polsce. Ogólnopolską rozpoznawalność zapewniły mu role w serialach: "Majka" (2010) i "Pierwsza miłość" (2012-2013). Od 2015 roku gra Artura Skalskiego w serialu TVP2 "M jak miłość". Był uczestnikiem programów "Taniec z gwiazdami" i "Agent - Gwiazdy". Tomasz Ciachorowski chroni swoje życie prywatne: oficjalnie nie wiadomo, czy jest w związku, czy jest singlem. Aktor chętnie angażuje się w akcje i kampanie społeczne, wypowiada się publicznie na tematy budzące ogólnopolskie dyskusje. Przeczytaj też: Ciachorowski wypowiedział się o ochronie środowiska. Co ma do powiedzenia? Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!

tomasz ciachorowski życie prywatne