Trasa: Kuźnice 1025 m – Kasprowy Wierch 1987 m – Świnicka Przełęcz 2051 m – Świnica 2301 m. Długość trasy: ~9,5 km. Czas: ~5-6 h. Suma podejść: ~1494 m. Szlak, którym będziemy wędrować z Kuźnic na Kasprowy Wierch jest oznaczony kolorem niebieskim. Droga wiedzie wzdłuż potoku Bystra. Szlaki z Kasprowego Wierchu Kasprowy Wierch z wózkiem i dla niepełnosprawnych. Osoby z niepełnosprawnościami, także te poruszającej się na wózku inwalidzkim oraz rodzice z dzieckiem w wózku bez problemu mogą wjechać na Kasprowy Wierch. Zarówno stacja kolejki jak i same wagoniki są w 100% dostępne. Przed stacją kolejki znajduje Szlak z Hali Gąsienicowej na Kasprowy Wierch. Zdobądź również najpopularniejszy szczyt w Tatrach, czyli Kasprowy Wierch. Z Hali Gąsienicowej dotrzesz tam w 1 godz. 40 min. Na szczycie Kasprowego Wierchu znajdziemy dwa najwyżej położone budynki w Polsce. W jednym mieści się restauracja, a w drugim Obserwatorium Meteorologiczne IMGW Kasprowy Wierch to prawdopodobnie ulubiona góra polskich turystów. Przez cały rok na jego zboczach trwa ożywiony ruch. Atrakcji nie brakuje: popularna kolejka linowa pozwala skrócić drogę i 12 lip. Przez Kasprowy na Kondracką. Kolejny dzień w Tatrach zamierzaliśmy spędzić na popularnych szlakach. Wybór padł na Kasprowy Wierch i Kopę Kondracką. Wycieczka na Wołowiec rozbudziła w nas apetyty na tatrzańskie widoki, jednak długi i mozolny marsz Doliną Chochołowską osłabił siły części grupy. Pierwotny plan, by hukum istri minta cerai suami menolak menurut islam. Rodzinny wyjazd w Tatry był zachwycający i zaskakujący! Bynajmniej nie chodzi tylko o to, że w Tatrach spadł śnieg. Sami jesteśmy zaskoczeni, że mimo kiepskiej pogody i obostrzeń związanych z koronawirusem udało nam się zrobić i zobaczyć tak dużo. Bawiliśmy się z chmurami i deszczem w chowanego zaklinając rzeczywistość i prosząc, by choć na chwilę gęste chrmury odsłoniły górskie krajobrazy. Przeszliśmy pieszo ponad 33,1 kilometrów, a 27,5 przejechaliśmy na rowerze. Odwiedziliśmy wiele muzeów i komercyjnych atrakcji. Zobacz jakie rzeczy zaplanowaliśmy i co zrobiło na nas największe wrażenie. TATRY Z DZIEĆMI – NASZ PIERWSZY RAZ Uwaga! Jeśli chodzi o Tatry to jesteśmy totalnie zieloni. To był nasz pierwszy raz w Tatrach z dziećmi. Mimo że córki są doświadczonymi podróżniczkami (nie boję się tego powiedzieć), a na co dzień dużo wędrujemy po górach, nie planowaliśmy ambitnych prawda jest taka, że 12-15 km podczas jednej wędrówki dla 4,5 latka to jest naprawdę długi dystans. Na szczęście w Tatrach można wybrać praktycznie płaskie szlaki. Jeśli jesteś wytrawnym znawcą Tatr, pewne rzeczy mogą wydawać się Ci banalne i oczywiste. Wyszliśmy jednak, z założenia, że zwiedzanie warto zacząć od klasyków! No bo kto by nie chciał sprawdzić, czy Morskie Oko faktycznie jest takie magiczne? Czy miliony turystów się nie mylą wybierając je na cel swoich spacerów? Albo zobaczyć jaka jest różnica między tatrzańskimi dolinami? I na własne oczy sprawdzić jak robi się oscypek? Nasza lista przyda Ci się jeśli planujesz taki wyjazd w przyszłym roku. Jeśli już byłaś znasz Tatry lepiej niż my, sprawdź czy nic w naszych wyborach Cię nie zaskoczy. Nie są to wszystkie atrakcje i miejsca, które odwiedziliśmy opowiemy o nich później. CO ZATEM MUSIELIŚMY ZROBIĆ W TATRACH – CZYLI NASZ PLAN NA TATRY Z DZIEĆMI NA PIERWSZY RAZ Spis treściZOBACZYĆ MORSKIE OKOSPOJRZEĆ NA ŚWIAT Z 2 TYSIĘCY M. SIĘ WIDOKIEM ŚPIĄCEGO RYCERZA Z OKIENODWIEDZIĆ TATRZAŃSKIE DOLINYDOLINA KOŚCIELISKADOLINA CHOCHOŁOWSKADOLINA STRĄŻYSKAZJEŚĆ OSCYPKA I ZOBACZYĆ JAK SIĘ GO ROBIDOWIEDZIEĆ SIĘ WIĘCEJ O TATRACHMIESZKAĆ W DREWNIANYM DOMU I ZOBACZYĆ ZAKOPIAŃSKI STYL ARCHITEKTURYSPOTKAĆ SIĘ OKO W OKO Z TATRZAŃSKIMI ZWIERZĘTAMIPOCZUĆ KLIMAT KOMERCYJNEGO ZAKOPANEGO, CZYLI WJECHAĆ NA GUBAŁÓWKĘTATRY Z DZIEĆMI? DAĆ SIĘ PORWAĆ SZALEŃSTWU I ZJECHAĆ ZE ZJEŻDŻALNITATRY Z DZIEĆMI KOLEJNY RAZ – PO CO CHCEMY WRÓCIĆ?Czego nie udało nam się zrobić w Tatrach z dziećmi w październiku 2020?Tatry z dziećmi? A może dorzucisz do naszej listy coś jeszcze? ZOBACZYĆ MORSKIE OKO Wizyta na Morskim Oku to żelazny punkt programu podczas pobytu w Tatrach zarówno dla amatorów dalszych wędrówek jak i tych, którzy góry odwiedzają raczej sporadycznie. To miejsce rocznie odwiedza nawet milion osób. Zupełnie mnie to nie dziwi, sama jadąc w Tatry na pierwszym miejscu rzeczy „do zobaczenia” miałam Morskie Oko. Chciałam na własnej skórze przekonać się, czy to drugie największe tatrzańskie jezioro faktycznie jest takie piękne jak na zdjęciach i…. JEST! Nie da się jednak ukryć, że na turystyczny sukces Morskiego Oka wpływa też stosunkowo łatwa trasa. Jest niczym „tatrzańska autostrada”. Jeśli ktoś chce może całą trasę pokonać asfaltową drogą. Mimo że na turystów czeka ponad 500 metrów przewyższenia i 15,5 km wędrówki z Palanicy Białczańskiej do Morskiego Oka i z powrotem chętnych nie brakuje. Dziarskim krokiem wędrują „ku górze” by znaleźć się na poziomie 1406 m To właśnie tutaj znajduje się malowniczo położone Schronisko PTTK Morskie Oko. Co poniektórzy skracają sobie drogę korzystając z dorożek. O tyle ile wijąca się licznymi zakrętami asfaltowa droga i tłumy turystów bardziej nas irytowała niż cieszyła, nawet mimo pięknych widoków. To już czerwony szlak wokół Morskiego Oka wprawił nas w totalny zachwyt. Wraz z cichnącym gwarem i coraz trudniejszą drogą, otwieraliśmy szerzej oczy. Mocniej łapaliśmy ostre górskie powietrze. A z naszych serc, wraz z każdym kolejnym widokiem na wijącej się wokół jeziora ścieżce, wydobywało się nieme „WOW”. To było to! Możliwość bycia z Morskim Okiem sam na sam zapadnie nam w pamięci na długo … i nawet ten późniejszy powrót „tatrzańską autostradą”, uciekając przed chmurami, tłumami ludzi, a miejscami nawet przed korowodem bryczek i samochodów, nie był już taki uciążliwy. SPOJRZEĆ NA ŚWIAT Z 2 TYSIĘCY M. Wjechaliśmy koleją linową na Kasprowy Wierch (1987 m zupełnie się tego nie wstydząc. Owszem, gdyby była lepsza pogoda, pewnie w jedną stronę zdecydowalibyśmy się na spacer, bo ponoć widoki z zielonego szlaku są jeszcze lepsze niż ze szczytu (6,4 km w jedną stronę z Kuźnic). My jednak potraktowaliśmy wjazd kolejką linową jako swoistą atrakcję. Kolej Linowa na Kasprowy Wierch została wybudowana w 1936 roku. Turyści w zaledwie 12 minut pokonują odległość 4292 metrów i aż 936 metrów przewyższenia. W czasie pięknej pogody mogą liczyć na cudowne widoki na korony tatrzańskich drzew oraz okoliczne szczyty. My co prawda, nie mogliśmy liczyć na rozległe panoramy Tatr, ale trzeba przyznać, że spektakl chmur i mgły na tej wysokości zrobił na nas niemałe wrażenie. Górna stacja kolei linowej Kasprowy Wierch była naszych punktem wyjścia do zdobycia pierwszego w Polsce dwutysięcznika. Po 700 metrach wędrówki we mgle znaleźliśmy się na poziomie 2012 m (szczyt Beskid). To najłatwiej dostępny polski dwutysięcznik. ZACHWYCAĆ SIĘ WIDOKIEM ŚPIĄCEGO RYCERZA Z OKIEN Czy jest ktoś, kto nie zna legendy o śpiących rycerzach? Albo kiedykolwiek nie widział charakterystycznego masywu Giewontu? To bez wątpienia najbardziej charakterystyczna góra w Polsce. Jest też niezwykle popularna, na szczyt Wielkiego Giewontu (1896 m prowadzi niebieski szlak zakończony łańcuchami. My co prawda tym razem musieliśmy zadowolić się tylko podziwianiem góry z oddali, ale i tak sprawiło nam to ogrom satysfakcji. Patrząc za okno, czy to hotelu Aquarion w Zakopanem, czy Willi Pitoniówka w Kościelisku, czuliśmy się… spokojnie i bezpiecznie. W końcu naszej wolności i dobrobytu chroni wielki, śpiący rycerz ? Śpiący Rycerz to nic innego jak masyw Giewontu. Na jego głowie, nazywanej często po prostu Giewontem, a dokładniej to na Wielkim Giewoncie (1896 m stoi od 1900 roku charakterystyczny 15 metrowy krzyż. Z kolei tułów to tzw. Długi Giewont (1867 m Giewont podziwialiśmy też z Doliny Strążyskiej, którą prowadzi jedna z dwóch dróg na szczyt. ODWIEDZIĆ TATRZAŃSKIE DOLINY Tuż obok wysokich i skalistych grani wyższych partii Tatr, tatrzańskie doliny są magnesem, który przyciąga w góry amatorów kontaktu z przyrodą i pięknych krajobrazów. Czyli nas :) Wiosną słyną z dywanów krokusów, ale i w czasie innych pór roku zachwycają widokami i różnorodnością. My celowaliśmy w złotą polską jesień, a wyszła nam biała tatrzańska zima przerywana jesienną pluchą. Doliny w Tatrach zostały wyrzeźbione przez lodowiec, a potem wartko płynące górskie potoki. Szlaki łagodnie prowadzą przez rozległe łąki, hale i wąskie wąwozy. Początkowo asfaltem lub szerokimi szutrowymi drogami, z czasem wiją się malowniczymi ścieżkami wśród kamieni dostarczając satysfakcji także bardziej wymagającym turystom. Trzeba jednak przyznać, że wędrowanie po tatrzańskich dolinach jest… łatwe. Tu nie ma wielu przewyższeń ani trudnych momentów. Tatrzańskie doliny wydają się być zatem idealne dla rodzin z wózkami, czy kilkulatkami, którzy stawiają swoje pierwsze kroki w górach. Choć trzeba przyznać, ze nie każdy wózek da tu radę. DOLINA KOŚCIELISKA Odwiedziliśmy trzy doliny, te najbardziej popularne. Dolina Kościeliska zachwyciła nas swoją różnorodnością. Dolina Kościeliska jest długim na 8 km wąwozem o stromych zboczach z licznymi jaskiniami i szczelinami. Byliśmy tam w czasie… deszczu i śniegu, więc będziemy wspominać przemoczone buty i dość trudne warunki. Niestety nie odwiedziliśmy kryjących się tuż obok jaskiń (Jaskini Mroźnej nie odwiedziliśmy z powodu trwającego tam remontu do 2023 roku). Jednak to, co widzieliśmy i tak zrobiło na nas mega wrażenie a dotarliśmy dość daleko bo do Schroniska PTTK na Hali Ornak. DOLINA CHOCHOŁOWSKA Dolina Chochołowska jest większa, wszak to największa dolina polskich Tatr Zachodnich. Jest także bardziej turystyczna. Można jeździć po niej rowerem, bryczką, czy… ciuchcią. Nas zachwyciła swoim rozmachem oraz starymi bacówkami, które niegdyś służyły bacom do wypasu owiec, a dziś służą głównie turystom. Przemierzyliśmy ją rowerem, co samo w sobie było nie lada atrakcją. Możliwość mknięcia po asfaltowej drodze w cieniu wysokich drzew i skalistych zboczy zapamiętamy na długo… podobnie jak ostre podejście i kamienie na ścieżce tuż przy Schronisku PTTK w Dolinie Chochołowskiej. DOLINA STRĄŻYSKA Na deser tuż przed wyjazdem poszliśmy na spacer do Doliny Strążyskiej. Tu uchowała się złota polska jesień. Chłonęliśmy kolory liści i zachwycaliśmy się kaskadami płynącego tuż obok ścieżki strumienia, równocześnie zza drzew wypatrując Giewontu. ZJEŚĆ OSCYPKA I ZOBACZYĆ JAK SIĘ GO ROBI Z czym pod względem kulinarnym kojarzy Ci się Zakopane? Nam bez wątpienia z oscypkiem. To najsłynniejszy polski ser wpisany na listę produktów regionalnych chronionych przez prawo unijne. Według prawa powinien ważyć od 60 do 80 dag, mierzyć od 17 do 23 cm, mieć charakterystyczny wrzecionowaty kształt, być wyprodukowanym z mleka owczego i koniecznie w bacówce na terenie określonych gmin. Wydaje się, że będąc w Zakopanem kupić go można dosłownie wszędzie. Ale czy faktycznie tak jest? O tym, czym oscypek różni się od gołki oraz jak robi się ten produkt, poszliśmy posłuchać i zobaczyć w Muzeum Oscypka w Zakopanem. Widzieliśmy technikę scypania a także wszystkie etapy produkcji. No może prócz samego wędzenia i samego dojenia owiec, które co prawda zeszły już z górskich hal na polany, ale pozostały na dworze. W sali muzeum zaaranżowanego na bacówkę z płonącym ogniem i prawdziwym bacom, dowiedzieliśmy się jak wygląda tradycyjny wypas owiec na Podhalu i wspomniana już produkcja oscypka. A z Zakopanego wyjechaliśmy z potężnym zapasem serów różnych maści, w tym także prawdziwego oscypka ze 100% zawartością mleka owczego! DOWIEDZIEĆ SIĘ WIĘCEJ O TATRACH Uwielbiamy górskie wędrówki i przebywanie z dziećmi na łonie natury, ale podczas naszych wypraw lubimy się czegoś dowiedzieć. Najlepiej od osób, które znają dane miejsce od podszewki. Takimi ludźmi bez wątpienia są pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego, który powstał, by chronić przyrodę ożywioną i nieożywioną Tatr. Odwiedziliśmy Centrum Edukacji Przyrodniczej Tatrzańskiego Parku Narodowego i uważam, że to powinien być punkt obowiązkowy przed wyjściem na szlak dla każdego. Nie tylko dla rodzin z dziećmi! Ciekawie zaaranżowane muzeum w świetny sposób przedstawia nam geografię i przyrodę Tatr. Na największej makiecie Tatr za sprawą multimedialnej prezentacji zobaczyliśmy górskie szczyty, szlaki, czy podział geograficzny. Wszystko w towarzystwie głosu lektora, który opowiadał nam o oczywistościach, ale i ciekawostkach związanych z miejscem, w którym byliśmy. Następnie odwiedzając sale, w których znalazły się estetycznie zaaranżowane trójwymiarowe makiety przedstawiające łąkę, las, jaskinie i wpływ człowieka na tatrzańskie ekosystemy. Dla dziewczynek była to możliwość wypatrywania zwierząt, które później mieliśmy szanse spotkać na szlaku. Dla nas ogromna dawka wiedzy i refleksji… nad tym, że zarówno w tatrach jak i w każdym lesie, czy na łące jesteśmy tylko gośćmi zwierząt. Niestety, z uwagi na obostrzenia nie mogliśmy wziąć udziału w seansie kina 4D ani Sali Odkryć, ale wrócimy, jak już dziewczynki będą starsze. MIESZKAĆ W DREWNIANYM DOMU I ZOBACZYĆ ZAKOPIAŃSKI STYL ARCHITEKTURY Tak jak będąc na Podhalu trzeba spróbować oscypka, tak nocując tutaj naprawdę warto choć raz zamieszkać w domu nawiązującym do architektury regionu. Poczuć charakterystyczny zapach drewna. Rozkoszować się elementami zdobniczymi i z ciekawości oglądać każdą ozdobę framugi drzwi, czy okien. Cieszyć się widokiem wschodu słońca nad górami leżąc w wygodnym łóżku lub siedząc na tarasie popijając poranną kawę. I po kilku dniach spędzonych w domku z bala w Kościelisku nie chcieć wracać do domu albo chcieć… przenieść trochę góralskiego ducha w swoje strony, zamieszkując w domku z bala mimo że wcześniej wcale nie przyszłoby Ci to do głowy! Podczas pobytu w Kościelisku nocowaliśmy w Willi Pitoniówka, która swoją architekturą nawiązuje do stylu zakopiańskiego (tu można ją zarezerwować). Nocując w takim miejscu nie mogliśmy nie dowiedzieć się więcej na temat tego charakterystycznego stylu budownictwa dla tego regionu. Odwiedziliśmy więc Willę Kolibę, w której od 1993 mieści się Muzeum Stylu Zakopiańskiego, a sama willa została oddana do użytku w tym roku po gruntownym remoncie. Willa Koliba to był pierwszy dom wybudowany według projektu Stanisława Witkiewicza, którego uznaje się za ojca tego stylu budownictwa. Styl zakopiański powstał jako odpowiedź na architekturę w stylu szwajcarskim, czy tyrolskim. Chodziło o to, by dostosować budownictwo podhalańskie do oczekiwań i standardu mieszkaniowego bardziej wymagających gości równocześnie nie zapominając o tradycji regionu. Zakopane już na początku XX wieku było niezwykle popularne wśród turystów. Byliśmy też w Chałupie Gąsieniców Sobczaków, które także jest częścią Muzeum Tatrzańskiego. Tam zobaczyliśmy jak wyglądała stara chałupa górska składająca się z sieni (korytarza) oraz dwóch izb: białej i czarnej. Oba miejsca są warte odwiedzenia. SPOTKAĆ SIĘ OKO W OKO Z TATRZAŃSKIMI ZWIERZĘTAMI – Misie nie – krzyczała nasza dwulatka każdorazowo kiedy mijaliśmy tablicę ostrzegawczą przed spotkaniem z niedźwiedziami przed wejściem do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Zgadzaliśmy się z nią w 100%. O tyle ile misie przytulanki bardzo lubimy to dzikiego niedźwiedzia na szlaku raczej nie chcielibyśmy spotkać. Udało nam się za to spotkać dzikiego jelenia, który nic robił sobie z tłumu turystów w drodze na Morskie Oko, którzy za wszelką cenę chcieli uwiecznić to spotkanie. Były też stada pasących się owiec na pokrytych pierwszym śniegiem górskich łąkach. Wpadliśmy też zobaczyć świstaki do Tatrzańskiego Parku Edukacyjnego „ZwierzOgród”, ale okazało się, że już smacznie śpią. Na pocieszenie były owce, kozy, daniele, jeleń, lis śnieżny i drapieżniki a także wiele ciekawych informacji na temat tych zwierząt i świetny plac zabaw! Na pewno wrócimy jak świstaki się obudzą. Jakby tego było mało to zajrzeliśmy też do kilku innych miejsc w Zakopanem, w których można obcować ze zwierzętami. Jednym z nich było Tatrzańskie ZOO, w którym dziewczynki karmiły i przytulały zwierzaki. O tyle ile im najbardziej do gustu przypadły małe puchate króliczki, to nas upodobały sobie kozy i alpaki, które nie chciały nas przepuścić bez kolejnej porcji marchewki. POCZUĆ KLIMAT KOMERCYJNEGO ZAKOPANEGO, CZYLI WJECHAĆ NA GUBAŁÓWKĘ Na co dzień unikamy takich miejsc, ale chcąc przygotować kompleksowy materiał nie mogliśmy tym razem odpuścić. O tyle ile same Krupówki nie zrobiły na nas wrażenia, to już sama Gubałówka jak najbardziej. Ogromną zasługą jest widok, który roztacza się z jej zboczy. Gubałówka to 1120 m szczyt na północ od Zakopanego. Jest doskonałym puntem widokowym na Tatry, ale i samo Zakopane, które z tej perspektywy jawi się jako idealne miejsce do życia, za górami, za lasami. Atrakcją Gubałówki jest też sam wjazd kolejką linowo-terenową, a także bogata infrastruktura na górze. Prócz wielu stoisk z pamiątkami, obok których naprawdę ciężko przejść z dziećmi, oraz restauracjami z widokami, są tu też zjeżdżalnia grawitacyjna, park linowy, czy dmuchańce. No i dziesiątki straganów :P TATRY Z DZIEĆMI? DAĆ SIĘ PORWAĆ SZALEŃSTWU I ZJECHAĆ ZE ZJEŻDŻALNI Zakopane jest popularnym ośrodkiem sportów zimowych. Jadąc po okolicy zewsząd dobiegają do nas bilbordy. Zachęcają do odwiedzenia stoków, udziału w kuligach, przejażdżkach skuterami śnieżnymi, czy po prostu zjazdu na sankach z okolicznych górek. I o tyle ile doświadczyliśmy w październiku śniegu w Tatrach. A spadło go całkiem sporo, bo na samochodzie mieliśmy ponad 15 cm warstwę białego puchu, to na białe szaleństwo jest jednak jeszcze za wcześniej. Chociaż próbowaliśmy robić to na własną rękę tuż pod domem. Żeby jednak tradycji stało się za dość i faktycznie poszaleć w tatrach pojechaliśmy pozjeżdżać z 50 metrowej zjeżdżalni Góralski Ślizg pod Gubałowką. Może nie na nartach, sankach, czy pontonach, ale na matach. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak przekonać się, czy zjazdy z tutejszych stoków są równie fascynujące. TATRY Z DZIEĆMI KOLEJNY RAZ – PO CO CHCEMY WRÓCIĆ? Trzeba przyznać, że byliśmy w Tatrach dość długo jak na jesienny wypad. Najpierw trzy dni spędziliśmy w hotelu Aquarion Family Resort&Spa, a potem siedem dni w drewnianej Willi Pitoniówka w Kościelisku z pięknym widokiem na Giewont. Mimo że wydaje nam się, że przy takiej pogodzie i dwójce małych dzieci zrobiliśmy dość dużo to na naszej liście wciąż jest wiele rzeczy do zobaczenia/odwiedzenia. Czego nie udało nam się zrobić w Tatrach z dziećmi w październiku 2020? – Podziwiać widoki z kolejki na Kasprowy Wierch – tu niestety zawiniła gęsta mgła i musieliśmy wierzyć na słowo przewodnikowi w wagoniku, że to co widzimy za oknem zapiera dech w piersiach. Choć nie wiem czy powinnam pisać tutaj o winie. Mgła w górach ma swój urok, a widoki z Kasprowego Wierchu i drogi na pobliski Beskid będą z pewnością niezapomniane. – Przejść kolejne kilometry po górskich szlakach – w polskich Tatrach jest 275 km szlaków. Podczas tego pobytu w tatrach udało się pokonać 60,6 km (z czego rowerem 27,5, a pieszo 33,1). Na liście rzeczy do odwiedzenia mamy przecież Giewont, Halę Gąsienicową, Dolinę Małej Łąki, Dolinę Pięciu Stawów… a za jakieś X lat może i Rysy ? – Śpiewać i tańczyć na góralskiej biesiadzie – tradycja Podhala można oglądać nie tylko w skansenie. One wciąż żyją, a umiejętność posługiwania się gwarą, tańca i śpiewu dla osób urodzonych tutaj to naturalna umiejętność. Chcielibyśmy poczuć klimat tego miejsca, ale z powodu czerwonej strefy nie udało nam się zrealizować tego marzenia. – Zobaczyć świstaka – o tym już pisałam wyżej, ale nawet bez świstaka to miejsce jest warte odwiedzenia. My jednak musimy wrócić jak już świstak się wyśpi ? Czyli jakoś w maju. Tatry z dziećmi? A może dorzucisz do naszej listy coś jeszcze? Wszystkie zdjęcia naziemne we wpisie zostały wykonane telefonami Xiaomi Mi 10 Pro i Xiaomi Mi 9. Często nas o to pytacie, niebawem napiszemy osobny wpis o tym, dlaczego robimy zdjęcia już tylko telefonem. Dla nas to ogromne ułatwienie, a czy na blogu wychodzimy na tym dobrze to już oceńcie sami :) pps. Przy okazji jeśli jeszcze nie ma Cię na naszym Instagramie koniecznie to nadrób :) Jeśli spodobał Ci się ten wpis i lubisz korzystać z naszych turystycznych poleceń wycieczkowych postaw nam kawę:) Obiecujemy, że z kubkiem termicznym w dłonie wyruszymy na poszukiwanie nowych, niebanalnych miejscówek na Dolnym Śląsku (i nie tylko). A jeśli nie Tatry z dziećmi to co? Zobacz nasze najpiękniejsze tegoroczne karkonoskie doświadczenie – przejście 50 km z dziećmi zielonym szlakiem od Karpacza do Jakuszyc. Gdzie: Tatry Długość trasy: 19 km Czas przejścia: 7:30 h Zakopane – dzień trzeci. I do trzech razy sztuka – po dwóch dniach z wózkiem, dziś bierzemy nosidło dla Zojki. Tym bardziej, że planujemy wejść na Kasprowy Wierch. Zoja znów urządziła pobudkę o my znów walczyliśmy ze sobą by jednak spać pomimo skaczącego po nas dziecka. Skapitulowaliśmy o Postanowiliśmy wykorzystać fakt, że dzień rozpoczęliśmy tak szybko i bez czekania na zojkową drzemkę, o 8 rano wyszliśmy z domu. Z ZAKOPANEGO DO KUŹNIC Wyposażeni w czapki, rękawiczki, kije trekkingowe, naładowaną baterię do aparatu i wszystko, co Zojce niezbędne jest do przeżycia całego dnia poza domem (czyli ciepłego kombinezonu, obiadku, deserku, dodatkowych rękawiczek, kilku pieluch i mokrych chusteczek) zaparkowaliśmy blisko Kuźnic – dzielnicy Zakopanego i centrum ruchu turystycznego. Dalej prywatnym samochodem nie można jechać, kursują jedynie busiki dowożące turystów do dolnej stacji kolejki. Gdy tak maszerowaliśmy równym krokiem z zadowoloną Zojką na plecach taty Bedu dyskutowaliśmy o turystach, którzy mijali nas we wspomnianych busikach. O tym, że najpierw każą się wieźć z centrum Zakopanego do Kuźnic, potem wsiadają w kolejkę, która zawozi ich na górę i w ten sposób robiąc zaledwie kilka kroków ich stopa dotyka ziemi na wysokości 1987 m Fajnie, jeśli są to turyści, którzy maja w sobie pokorę wobec potęgi gór i wiedzą, z jakim wysiłkiem wiąże się ich zdobywanie. Którzy mierzą siły na zamiary i po wjechaniu kolejką rozsądnie planują dalszą trasę. Chyba właśnie z braku wysiłku biorą się pomysły dalszych eskapad, o których trąbi się potem w mediach. Bo jak sobie taki koleś w adidasach lub innych białych kozaczkach z nieupoconym czołem na Kasprowy wjedzie (po dojechaniu uprzednio do kolejki busem) to pojawić się może w jego głowie myśl, żeby sobie jeszcze na Orlą Perć skoczyć. Żeby się w końcu trochę przejść… Po takich dywagacjach doszliśmy do wniosku, że wszystko jest dla ludzi, ale do Kuźnic te 40 minut z centrum Zakopanego można się przejść by, zanim wsiądzie się w wagonik na Kasprowy, spacer uznać za zaliczony. NA KASPROWY WIERCH PRZEZ MYŚLINIECKIE TURNIE Dla nas wędrówka rozpoczyna się w Kuźnicach, w 20 minut dochodzimy do rozgałęzienia szlaków. Wybieramy szlak zielony przez Myślenickie Turnie. Szacunkowy czas wejścia na Kasprowy Wierch to trzy godziny. Pierwszy odcinek jest bardzo przyjemny. Idąc myślę sobie, że korzystając z kolejki linowej sporo się traci. Upewniam się w moich przekonaniach, gdy dochodzimy do Myślenickich Turni. Znajduje się tu stacja pośrednia kolejki linowej ale przede wszystkim rozpościera się niezwykle malowniczy widok na Giewont, Kasprowy Wierch i Suchą Czubę. Podziwiamy krajobraz przez kilka minut i ruszamy dalej. TRASA Z WIDOKIEM NA GIEWONT Od tego momentu podejście nabiera kolorów… Głównie białego – bo szlak przykryty jest warstwą śniegu, a im wyżej idziemy, także i lodu. Droga robi się wąska i stroma. Dwa razy przechodzimy przy linach kolejki i wtedy już z pewną zazdrością myślę o tych, którzy w kilkanaście minut znajdą się na górze. Do dalszego marszu motywuje mnie śpiąca Zojka – zasada bowiem jest następująca: idźmy jak najdłużej się da, bo dopóki Zoja śpi to skupiamy się tylko na wejściu, jeśli się obudzi – a nie mamy pewności w jakim nastroju – może się okazać, że potrzebuje dużo więcej przystanków niż my, a wtedy wejście zajmie nam więcej czasu niż zakładaliśmy. Na nasze szczęście Mała Gu kolejny dzień udowadnia, że jeśli wcześniej została przez nas uznana za dziecko mało śpiące, to górskie powietrze jest tym, czego jej brakowało. Z jednej strony cieszę się, że Zojka regeneruje siły we śnie, z drugiej żałuję, że nie może cieszyć oczu otaczającymi nas graniami. Powoli znajdujemy się na wysokości, na której nic nie zasłania nam widoków. Wysiłek wynagrodzony. A przecież jeszcze nie jesteśmy na szczycie! Fajny jest moment, kiedy po ostrym podejściu podnoszę wzrok i po prawej stronie na wysokości moich oczu ukazuje się Giewont. Dziś podziwiać możemy drugi profil śpiącego rycerza. Widok urzeka nas na maksa i uruchamiamy samowyzwalacz w aparacie chcąc zatrzymać tę chwilę na zawsze. Efekt? Nie dość, że Zojki nie widać, to jeszcze cały Giewont sobą zasłoniliśmy. Musicie uwierzyć na słowo, że było zachwycająco! Albo przekonać się pewnego dnia na własne oczy. Z DZIECKIEM NA KASPROWY WIERCH! Jesteśmy już prawie na szczycie, jednak chyba najgorsze podejście przed nami. Przez ostatnie kilkadziesiąt metrów, kiedy już widzimy obserwatorium meteorologiczne (nota bene to najwyżej położony budynek w Polsce, wybudowany w 1938 roku), idziemy pod górę po lodzie. Podziwiam Bedu, który pewnie stawia nogi – z Zoją na plecach! A ta śpi:) Budzi ją dopiero ostre słońce na szczycie – tak, Zoja dotarła na Kasprowy Wierch (1987 m SZCZYT BESKID – DWÓJKA Z PRZODU!!! Nasze kroki kierujemy prosto do restauracji, która znajduje się w górnej stacji kolejki. Góry wysokie, ceny tutaj idą z nimi w parze. Uwaga! Można bezpłatnie przewinąć dziecko w osobnym pomieszczeniu do tego przystosowanym. Jeśli jednak chce się skorzystać przy okazji z toalety, jaka jest w środku to trzeba za to zapłacić 2,50zł. Kanapki jemy w promieniach słońca na dworze, wylegując się w leżakach. Pogoda i klimat iście alpejski! Jest pięknie. Spędzamy na górze więcej czasu niż zakładaliśmy, ale naprawdę trudno ruszyć tyłek z leżaka. Bedu proponuje jednak przejść jeszcze 25 minut w górę, by dotrzeć na szczyt o nazwie Beskid, a co najważniejsze, którego wysokość wynosi 2012m Oznacza to, że Zojka ma szansę być po raz pierwszy na takiej wysokości! Gu podejmuje wyzwanie, ja idę za nimi. Granica bólu przekroczona, dwójka z przodu! Jupi!!! DROGA W DÓŁ PRZEZ HALĘ GĄSIENICOWĄ Po pamiątkowym zdjęciu ruszamy w drogę powrotną. Mamy mało czasu, nie możemy zapomnieć, że pomimo ostrego słońca jest prawie listopad, a więc dni są coraz krótsze. Ze szczytu dochodzimy w kilkanaście minut do skrzyżowania szlaków czerwonego z żółtym i skręcamy w żółty, prowadzący nas przez dość głęboki śnieg (jak na tę porę roku) w dół. Ja zaliczam kilka niegroźnych upadków, dobrze, że tata Bedu kroczy z Zoją na plecach wciąż bez szwanku. Idziemy już w cieniu przez Kasprowy Kocioł, słońce schowało się z drugiej strony góry. Po godzinie docieramy do schroniska Murowaniec na Hali Gąsienicowej. Co prawda dzień się nagle cudownie nie wydłużył, ale zaraz będzie godzina czwarta, czyli czas na zojkowy deser. Wchodzimy więc na kilka chwil do schroniska, Zoja dostaje jedzenie, my popijamy herbatę z termosu i zagryzamy ostatnimi kanapkami. Na sali razem z nami są jeszcze tylko dwie dziewczyny, reszta wyruszyła już w drogę do domu. Wiemy, że trzeba zagęszczać ruchy, żeby nie zastała nas noc. Wychodząc ze schroniska zauważam znak ostrzegający przed niedźwiedziem. Włączamy piąty bieg. KONIEC Do Kuźnic schodzimy w godzinę i 20 minut. Jest już ciemno, dobrze, że mamy czołówki, którymi oświecamy sobie kamienistą drogę. Zojka jest dzielna na maksa – w ciemności widzę jej wielkie, zdumione oczy. W końcu docieramy do asfaltu. Wyłączamy latarki, tutaj drogę oświecają nam już zapalone latarnie uliczne. Zojka śmieje się na głos – najwidoczniej jest zachwycona dzisiejszym dniem. Świnica jest najwyższym szczytem w najbliższym otoczeniu Zakopanego. Z perspektywy Krupowej Równi zdaje się być nieprzystępna i zarezerwowana wyłącznie dla zaawansowanych górołazów. A w rzeczywistości podejście nań od strony Świnickiej Przełęczy nie jest tak trudne, jak mogłoby się zdawać. To świetny szczyt na zapoznanie się z trudnościami i charakterem tras w Tatrach Wysokich, choć powinien być wybierany już po zdobyciu pewnego doświadczenia na łatwiejszych trasach (np. Szpiglasowym Wierchu czy Giewoncie). Świnica jest dość obleganym szczytem ze względu na bliskość Kasprowego Wierchu. Mnóstwo ludzi wyjeżdża kolejką na tatrzańską grań i od razu kieruje się w stronę potężnego dwutysięcznika, nie mając świadomości o zagrożeniach na trasie. . TRASA WYCIECZKI: KUŹNICE – KASPROWY WIERCH – BESKID – LILIOWE – ŚWINICKA PRZEŁĘCZ – ŚWINICA – ŚWINICKA PRZEŁĘCZ – ZIELONY STAW GĄSIENICOWY – HALA GĄSIENICOWA – KUŹNICE CZAS: 9 h (średni czas przejścia bez odpoczynków) SUMA PRZEWYŻSZEŃ: ok 1570 m DŁUGOŚĆ TRASY: 18 km TRUDNOŚCI: Szlak jest średnio trudny. Największe skalne trudności oraz ekspozycja występują powyżej Świnickiej Przełęczy. Ze szczytu trzeba zejść tym samym szlakiem, gdyż odcinek szlaku Zawrat – Świnica jest od czerwca 2021 r. jednokierunkowy. Szczegóły w poniższym opisie. . . ODCINEK TRASY: KUŹNICE – KASPROWY WIERCH szlak zielony czas: 3 h Nasza wycieczka zaczyna (i kończy się) w Kuźnicach (1010 m gdzie dojeżdżają liczne busy z Zakopanego. Na wstępie czeka nas 3 godziny mozolnego, ale łatwego podejścia na Kasprowy Wierch. Szlak z początku wiedzie szerokim traktem, dnem Kasprowej Doliny, lecz powyżej Myślenickich Turni (tam, gdzie znajduje się stacja przesiadkowa kolejki) zmienia się w klasyczną, wąską ścieżkę. Podczas wędrówki towarzyszą nam widoki na Tatry Zachodnie: głównie na Giewont oraz grań łączącą Kasprowy z Czerwonymi Wierchami. Magia Kasprowego Wierchu działa nie tylko na narciarzy. Osławiona panorama ze szczytu przyciąga rzesze turystów, w rezultacie zielony szlak jest mocno zatłoczony przez większą część roku. Dla własnego komfortu warto zmierzyć się z tym odcinkiem wcześnie rano. Oczywiście można zaoszczędzić sporo sił i czasu kosztem 48-65 zł (w zależności od sezonu), korzystając z kolejki na Kasprowy Wierch. Szczegółowy opis szlaku na Kasprowy Wierch w linku. Wysokogórskie Obserwatorium Meteorologiczne na Kasprowym Wierchu . ODCINEK TRASY: KASPROWY WIERCH – BESKID – LILIOWE – ŚWINICKA PRZEŁĘCZ szlak czerwony czas: 1 h Kogo znużyło mało ciekawe wejście na Kasprowy Wierch (1987 m może odetchnąć z ulgą. Kolejny odcinek naszej trasy prowadzi głównym grzbietem Tatr, co gwarantuje kapitalne widoki na wszystkie strony świata. Najpierw nieznacznie obniżamy się do siodła Suchej Przełęczy (1950 m by po chwili wspiąć się na Beskid (2012 m skąd panorama jest jeszcze ciekawsza. Oczywiście na pierwszy plan wybija się cel naszej wędrówki: Świnica, choć odleglejszy Krywań prezentuje się równie efektownie. Szybko docieramy na Przełęcz Liliowe (1952 m), która uważana jest za granicę pomiędzy Tatrami Wysokimi a Zachodnimi, a następnie kierujemy się ku pierwszemu granitowemu wzniesieniu Tatr Wysokich – Skrajnej Turni (2097 m Szlak omija ten wierzchołek od południa, po czym trawersuje zbocze Pośredniej Turni (2128 m), zasłane sporej ilości złomami i obniża się do Świnickiej Przełęczy (2051 m W dół schodzi czarno znakowana ścieżka do Hali Gąsienicowej, którą będziemy schodzić po zdobyciu Świnicy. Czerwony szlak na Świnicką Przełęcz pokonuje tylko niewielkie różnice wysokości, do tego jest całkowicie pozbawiony jakichkolwiek trudności. Wyżej nie będzie już tak lajtowo. Szczegółowy opis tego odcinka, wraz z opracowanymi panoramami i propozycjami wycieczek w tym rejonie, znajdziesz we wpisie Granią z Kasprowego Wierchu na Świnicką Przełęcz. Szlak na Beskid Panorama z Beskidu Z okolic Liliowego na przebyty szlak. Spod szczytu Skrajnej Turni Końcówka trawersu Pośredniej Turni z widokiem na Świnicką Przełęcz i Świnicę. Panorama ze Świnickiej Przełęczy Zbliżenie na Dwoisty Staw i Halę Gąsienicową . ODCINEK TRASY: ŚWINICKA PRZEŁĘCZ – ŚWINICA – ŚWINICKA PRZEŁĘCZ szlak czerwony czas: 1 h 50 min Z przełęczy zaczynamy strome podejście w kierunku górującego nad nami masywu Świnicy. Po około 15 minutach krętego podejścia kamiennymi schodami dochodzimy do niedużej rynny, której pokonanie ułatwia pierwszy łańcuch. Następnie ścieżka skręca w prawo i lekko się obniża przecinając Żleb Blatona. Miejsce nie wygląda na trudne i ciąg łańcuchów zdaje się wisieć na marne, lecz absolutnie nie należy bagatelizować tego miejsca z racji tego, że ów żleb podcięty jest pionowym urwiskiem. Wystarczy małe oblodzenie, poślizgnięcie na łacie śniegu bądź kruszywie, by wylądować dobrych kilkaset metrów niżej, wiadomo w jakim skutkiem. Nazwa żlebu wzięła się od nazwiska profesora Jana Blatona, który niedługo po II wojnie światowej spadł w tym miejscu w przepaść. Po przejściu żlebu przechodzimy (również z pomocą łańcucha) przez małe wcięcie skalne w żeberku opadającym z wierzchołka, zwane Wrótkami. Za siodełkiem otwierają się widoki na otoczenie Doliny Pięciu Stawów. Dalsza droga na szczyt prowadzi łatwiejszym i mniej eksponowanym terenem. Skalna grzęda ubezpieczona ciągiem łańcuchów prowadzi nas sukcesywnie w górę, aż do rozwidlenia szlaków pod szczytem (w prawo odchodzi czerwony szlak na Zawrat). Od rozwidlenia szlaków pozostaje nam jeszcze 5 minut podejścia. Ścieżka wspina się wąską i dość eksponowaną granią w lewo, na główny wierzchołek Świnicy. W jednym miejscu odcinek może sprawić kłopoty osobom niskim i mniej wygimnastykowanym, bowiem pokonać należy dość wysoką i w miarę gładką skałę. Trzeba wysoko zadzierać nogi i mocno podciągać się na łańcuchu, a to nie każdemu gładko idzie, więc tworzą się w tym miejscu zatory. Ja zazwyczaj omijam ten fragment i wybieram wspinaczkę po dobrze urzeźbionej skale – na lewo i nieco poniżej łańcuchów. Pierwszy etap to zwykłe podejście po kamiennych stopniach. Skalna rynna i lans na łańcuchach. 😉 Za nami widoki na Kasprowy Wierch oraz Giewont Skalny trawers ponad Żlebem Blatona Mimo że trudno nie jest, to mając na uwadze Blatona, warto trzymać się łańcucha. Strzałka szlaku wskazuje Wrótka. To samo miejsce widziane z drugiej strony. Wrótka Wrótka z bliska… …i Wrótka z drugiej strony. Za Wrótkami szlak prowadzi skalną grzędą. Przy poprawnych warunkach „wspinaczka” nie jest ani trudna ani kłopotliwa. Mini trawers pod skałami szczytowymi. Ewentualne zatory na łańcuchach umilają widoki na stronę Doliny Pięciu Stawów Trudniejszy odcinek tuż pod szczytem, który śmiało można obejść z lewej strony (co jeden chłopak właśnie czyni). Szczyt Świnicy Świnica leży w głównej grani Tatr Wysokich. Jest to pierwszy wybitny szczyt od zachodu, przerastający sąsiadujące góry o 100 – 150 metrów i wznoszący się nad trzema dolinami: Gąsienicową, Pięciu Stawów Polskich oraz Cichą, co gwarantuje fenomenalne panoramy!! Pierwsze znane wejście odbyło się w 1867 roku (M. Sieczka), a po 40 latach J. Maślanka samotnie zdobył szczyt zimą. Na początku XX wieku planowano wybudować kolejkę na Świnicką Przełęcz, ale na szczęście na planach poprzestano. Nazwa szczytu pochodzi prawdopodobnie od podobieństwa całego masywu Świnicy do świni rzecz jasna. Panorama ze Świnicy na Tatry Wysokie Panorama ze Świnicy w stronę Tatr Zachodnich Zbliżenie na Tatry Zachodnie . Ze Świnicy można zejść tylko tą samą drogą, którą weszliśmy, czyli czerwonym szlakiem z powrotem na Świnicką Przełęcz. Od czerwca 2021 r. szlak łączący Zawrat ze Świnicą jest jednokierunkowy i możliwy do przejścia od Zawratu na Świnicę. Dokładny opis tej trasy znajdziesz we wpisie Świnica przez Zawrat. . Zejście ze szczytu wygląda imponująco… …lecz nie jest tak trudne jakby sugerował widok z góry. . ODCINEK TRASY: ŚWINICKA PRZEŁĘCZ – ZIELONY STAW GĄSIENICOWY – HALA GĄSIENICOWA szlak czarny i żółty czas: 1 h 15 min Wróciwszy na Świnicką Przełęcz przerzucamy się na czarny szlak, który obniża się zboczem Pośredniej Turni ku Zielonej Dolinie Gąsienicowej. Niech Was nie rozproszy świetny widok na Kościelce oraz położone u ich stóp dwa stawy: Zadni i Długi, bowiem podczas pierwszego etapu schodzenia czekają nas małe trudności. Ścieżka jest dosyć wąska, miejscami eksponowana (od strony Kościelców właśnie) i na dodatek przecina skalne głazowisko. Pokonanie tej skalistej perci przy optymalnych warunkach nie powinno być kłopotliwe, ba, można nawet nie zwrócić uwagi na zagrożenie. Jednakże nie zamontowano tu żadnego żelastwa, więc przy oblodzeniu bezpieczniej wybrać łagodniejszy wariant przez Liliowe. Im niżej, tym szlak łagodnieje. Pojawiają się wygodne, kamienne stopnie, dzięki którym szybko obniżamy się wśród blokowisk do polodowcowego kotła pod Świnicą, często do lata zawalonego śniegiem. Potem kilka zakosów sprowadza nas na dno Zielonej Doliny Gąsienicowej. Mijamy Czerwone Stawki, Kurtkowiec, a także szlak na Przełęcz Karb i Kościelec, który z tej perspektywy traci swą charakterystyczną spiczastą sylwetkę, by wreszcie nacieszyć oczy Zielonym Stawem (1672 m) – największym spośród 19 stawów w Zielonej Dolinie Gąsienicowej. Jest to niezwykle urokliwy zakątek Tatr i nie tak zatłoczony jak popularny Czarny Staw Gąsienicowy, położony po drugiej stronie grani Kościelca. Już niemal płaską ścieżką dobijamy do żółtego szlaku (nieopodal dolnej stacji wyciągu narciarskiego) i szerokim, spacerowym chodnikiem maszerujemy do schroniska Murowaniec (1505 m na Hali Gąsienicowej. Pośrednia Turnia ponad Świnicką Przełęczą. Z prawej nitka czarnego szlaku do Doliny Gąsienicowej. Przejście pod skałami Pośredniej Turni. Długi i Zadni Staw Gąsienicowy, a powyżej Kościelec i Zadni Kościelec. W tle kawałek Żółtej Turni. Trawers Pośredniej Turni, nie jest trudny, lecz podcięty z prawej strony. Świnicka Przełęcz Świnica znad Zielonego Stawu Zielona Dolina Gąsienicowa ODCINEK TRASY: HALA GĄSIENICOWA – PRZEŁĘCZ MIĘDZY KOPAMI – KUŹNICE szlak niebieski bądź niebieski i żółty czas: 1 h 30 min Z Hali Gąsienicowej udajemy się za niebieskimi znakami na Przełęcz między Kopami, zwaną Karczmiskiem (1499 m gdzie znajduje się węzeł szlaków. Tu stajemy przed odwiecznym wyborem każdego tatromaniaka: przez Boczań czy przez Jaworzynkę? Niebieski szlak przez Boczań może i jest nieco dłuższy, ale też łagodniejszy. Minusem są luźne kamloty zaścielające ścieżkę. Natomiast żółty szlak przez Jaworzynkę z początku schodzi dość ostro w dół, ale za to na koniec prowadzi niemal płasko przez piękną polanę z zabytkowymi szałasami pasterskimi. Oba warianty spotykają się w Kuźnicach. Dokładny opis szlaku znajdziesz w osobnym opisie – Hala Gąsienicowa i Czarny Staw. Przeczytaj także: HALA GĄSIENICOWA ŚWINICA PRZEZ ZAWRAT ZAWRAT KOŚCIELEC KASPROWY WIERCH I BESKID ZIMĄ KASPROWY WIERCH ŚWINICA PRAKTYCZNE RADY: Bus do Kuźnic kosztuje 3 zł. Jeździ z PKS-u przez Aleje 3 Maja, ul. Zamoyskiego, Rondo Kuźnickie od rano (w sezonie bywają też kursy wcześniejsze) do późnego wieczora. Droga do Kuźnic jest dostępna tylko dla pojazdów uprzywilejowanych – czyli nie dla turystów. Pozostaje bus albo spacer z buta (ok. 45 minut z centrum Zakopanego, ok. 30 min z Ronda Jana Pawła II). Bilet do TPN kosztuje: 7 zł normalny, 3,5 zł ulgowy. Świnica ze względu na lokalną kulminację wysokości i sporo żelastwa przyciąga pioruny. W razie burzy trzeba jak najszybciej zejść do przełęczy. Na stronie znajdziecie wszystkie ceny, zniżki i godziny kursowania kolejki. Kolejka kursuje od do (w okresie wakacyjnym). Czas przejazdu wynosi 12 minut. Kolej kursuje co 10 minut, a w razie gorszych warunków atmosferycznych co 30 min. Sprzedaż biletów powrotnych kończy się zawsze 2 godziny przed ostatnim kursem kolejki i to ważna informacja dla tych, co planują zakończyć wycieczkę zjazdem do Kuźnic. . Górskie pozdro, Madzia / Wieczna Tułaczka . . Świnica to jeden z ciekawszych szczytów w polskich Tatrach. Trasy, które prowadzą na wierzchołek, zaliczają się do trudnych. Zimą bywa ślisko. Co więcej, należy pamiętać o ogromnym niebezpieczeństwie podczas burzy w górnej kopule szczytowej (przebywanie w pobliżu licznych łańcuchów, w które uderzają pioruny, grozi śmiercią). Wejście z Kasprowego Wierchu uchodzi za bardzo popularne i mimo wszystko sporo łatwiejsze od podejścia od Zawratu (mniej ekspozycji i wspinaczki). Kasprowy Wierch (1985 m) - Sucha Przełęcz - Liliowe (1952 m) 25' Szlak można zakwalifikować jako najkrótszy spośród wszystkich na Świnicę, jeżeli oczywiście pominiemy kwestię samego zdobycia Kasprowego Wierchu, na który można także wjechać kolejką. Tak czy inaczej, z początkowego szczytu ruszamy na wschód. Gdy dojdziemy do Suchej Przełęczy, dostrzeżemy skrzyżowanie szlaków: żółty skręca w lewo na Halę Gąsienicową, zaś czerwony biegnie prosto w kierunku przełęczy Liliowe. Obieramy właśnie ten drugi. Niebawem wchodzimy na Beskid, a dokładniej na jego skalny wierzchołek, po czym schodzimy do Liliowych. Tutaj znajduje się granica pomiędzy Tatrami Zachodnimi a Wysokimi. Liliowe (1952 m) - Świnicka Przełęcz (2050 m) 25' Z przełęczy Liliowe ciekawy widok na Liptowskie Kopy położone na Słowacji. Dalej wędrujemy szeroką ścieżką wyłożoną kamiennymi płytami w wielu miejscach. Trawersujemy zbocza najpierw Skrajnej Turni, a nieco później po skalnych blokach obchodzimy prawą stroną Pośrednią Turnie. Świnicką Przełęcz osiągamy po 20-25 minutach. Świnicka Przełęcz (2050 m) - Świnica (2301 m) 50' W lewo odchodzi czarny szlak do schroniska Murowaniec. My oczywiście idziemy prosto, szlakiem czerwonym. Zaczynamy strome podejście po kamiennych stopniach, które prowadzą blisko krawędzi grzbietu. Następnie zakosami przechodzimy na prawo. Idąc skalnym chodnikiem dochodzimy do rynny, która ubezpieczona jest łańcuchami. Czeka nas teraz trawers wąską kamienną ścieżką, która zaprowadzi nas do najtrudniejszego miejsca naszego szlaku. Trzymając się łańcuchów przechodzimy przez Żleb Blatona. Należy zachować tutaj szczególną ostrożność, żleb, który prawie zawsze jest mokry, kończy się stromym urwiskiem. W miejscu tym straciło życie wielu turystów. Idąc po kamiennych płytach omijamy przepaść. Po kilku minutach zauważymy czerwoną strzałkę, skręcamy w lewo i trzymając się łańcucha przechodzimy przez wyraźne wcięcie zwane, Wrótkami. Dalej ponownie czeka nas trawers po kamiennym i piarżystym zboczu po stronie Cichej Doliny Liptowskiej. Po kilkunastu metrach pojawiają się ponownie łańcuchy ułatwiające wspinaczkę po skalnych płytach. Dochodzimy do rozstaju szlaków (w prawo, za strzałką prowadzi szlak na Zawrat). Chwytając łańcuch rozpoczynamy ostateczne podejście na szczyt, niejako wspinaczkowe. Szlak zakręca w lewo. Wchodzimy po głazach i skośnych skałach. Ostatnie kroki należy stawiać z dużą precyzją, ponieważ jest bardzo wąsko. Niebawem meldujemy się na Świnicy. Czas na zasłużony odpoczynek i podziwianie fascynujących widoków. Wracamy tą samą drogą do rozstaju szlaków. Następnie możemy udać się w kierunku przełęczy Zawrat, lub wrócić do Świnickiej Przełęczy. Pozostałe warianty wejścia na Świnicę: Trasa Szlak Czas Na Świnicę z Zawratu 50' Na Świnicę z Hali Gąsienicowej przez Liliowe 2h 20' Na Świnicę z Hali Gąsienicowej przez Zieloną Dolinę Gąsienicową 2h 20' comments powered by Jednym z najważniejszych i najchętniej odwiedzanych szczytów w Tatrach jest Kasprowy Wierch o wysokości 1987 m Według wielu turystów wypoczynek bez wizyty na nim można zaliczyć do nieudanych. Ochoczo wybierają się tam również rodzice podróżując wraz ze swoimi pociechami. Sekret popularność Kasprowego Wierchu W czym tkwi sekret popularności Kasprowego Wierchu? Odpowiedź jest prosta – w kolejce linowej. Powstała ona w latach 1935-1936, a jej budowa wywołała oburzenie działaczy ochrony przyrody i wielu towarzystw oraz instytucji. Była to pierwsza tego rodzaju inwestycja w naszym kraju, a jej koszt wyniósł ponad 3,5 mln złotych. W 2008 roku kolej przeszła modernizację. Na dolną stację w Kuźnicach nie dojedziemy samochodem. Najbliższy parking jest oddalony o ok. 1,5 km. Jednak do Kuźnic dojeżdżają mikrobusy. Dotarcie tam jest więc bezproblemowe. To dzięki kolejce na szczyt mogą dostać się właśnie wspomniane rodziny z maluchami, czy osoby, które z wejściem miałyby spory problem. Widoki, jakie obserwuje się podczas kilkunastu minut podróży kolejką śmiało można nazwać spektakularnymi. Prezentują się jak ilustracje z najpiękniejszej baśni. Na szczycie Kasprowego Wierchu znajdziemy obserwatorium meteorologiczne, stację zimową TOPR, restaurację oraz sklep. Niektórzy rodzice uznają, że skoro wjechali na szczyt, to dobrym pomysłem będzie zejdzie z niego pieszo. To wyśmienity plan i dodatkowa okazja do pokazania dzieciom uroku gór i zachęcania ich do aktywności, która jest tak ważna. Najlepiej do Kuźnic kierować się zielonym szlakiem przez Myślenickie Turnie. Pokonanie go zajmuje ok. 3 godziny. Co należy zabrać? Warto przypomnieć wszystkim planującym wizytę na Kasprowym Wierchu, że pogoda w górach bywa bardzo kapryśna i trzeba się przygotować na najrozmaitsze opcje. Przyda się ciepła odzież. Temperatura na szczycie może być niższa nawet o kilkanaście stopni, niż w Kuźnicach. Oczywiście podstawą jest odpowiednie obuwie, zapewniające przyczepność do podłoża. W plecaku powinno się znaleźć picie oraz jedzenie. To proste wskazówki, a jednak o tym, co najbardziej oczywiste czasem zdarza się nam zapominać. Podróż w góry z dziećmi wymaga od rodziców przede wszystkim odpowiedzialności.

kasprowy wierch z dzieckiem